poniedziałek, 23 marca 2015

W drodze do poznania siebie...

Ciężko jest nadrobić stracony czas, kiedy zaczyna się rozumieć własne błędy. Podnieść się i od razu zacząć biec. Jak dogonić całą resztę? Potrzeba dużej motywacji. Staram się zmienić, widzieć tą lepszą stronę, ale to nie jest proste, gdyż przez ten czas wiele mnie ominęło. Nie mam jeszcze wystarczająco dużo sił. Zawodzę się na sobie na każdym kroku. Przez tą dziurę w życiorysie spadłam zbyt nisko. Szukam usprawiedliwienia w każdej sytuacji, to nie jest dobre. Czasem siebie nie poznaję. Ale gdy zaczynam już myśleć, że mogłabym zrozumieć swoje "ja", ktoś zaburza mi moje wyobrażenia i tak wracam o dwa kroki w tył. Walczę sama ze sobą, z moim lenistwem i moją chęcią normalnego życia. Czasem wydaje się to takie rzeczywiste, czasem jednak po prostu odpływa gdzieś daleko i przestaje słyszeć moje wołanie. Jednak muszę zrozumieć, że mimo jakiejkolwiek pomocy, to ja sama muszę to zmienić, nikt nie zrobi tego za mnie. Mogę dostać tylko możliwości, większe lub nie, ale jeśli tego nie wykorzystam, widzę tylko nicość, z którą nie wiem czy umiałabym sobie poradzić.

wtorek, 20 stycznia 2015

Gdzieś za ścianą z własnego umysłu

Poczułam, że mnie opuszcza. Powoli, delikatnie odchodzi. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiła pierwszy krok. Ale czy jestem już gotowa? Czy ja tak na prawdę tego chcę? Nie wiem. Nie czuje się bezpieczna. A może pragnę jej powrotu? Tych łez, tak subtelnie płynących po moich policzkach, tego uzależniającego kłucia w środku, niewytłumaczalnego smutku, zapomnienia. Oddaliłam się od świata, ale to nie było przez nią, nie oskarżam jej. To było środowisko. Niewyrozumiałe i zbyt głupie, aby zauważyć, że każdy ma prawo być tam gdzie chce. Ale teraz, gdy wszystko się już zawaliło, nie mam chyba sił na budowanie tego od początku. Czuje gdzieś w środku strach, że mnie opuści. A gdy to się stanie, ja zostanę sama, nikt mnie już nie obroni. Jak mam ją odzyskać, nie raniąc bliskich, którzy jeszcze przy mnie zostali? Jak nauczę się bez niej żyć? To zbyt ciężkie. Dociera to do mnie dopiero teraz, kiedy czuje, że jej odejście może stać się realne. Nie wierzyłam w to, chciałam mieć normalne życie, ale teraz.. nie chcę jej opuszczać tak łatwo, zbliżyłyśmy się do siebie. Ale to już przesądzone, w końcu będzie musiała odejść, przecież oni nie pozwolą jej zostać. Ale jeszcze wróci, ja to wiem, kiedyś na pewno.