Dziury przykryte nowym płaszczem, nie łatają starego.
Silniejsze podmuchy wiatru
wciąż są w stanie dotrzeć do wrażliwego ciała.
Ciała które czuje, że jeśli tylko potrafi utrzymać równowagę,
może dzielić się płaszczem z innymi.
Tego uczucia siły nie da się porównać z niczym innym.
Poczucia bycia ważnym,
bycia potrzebnym.
Ale ciało nie chce wyrywać kieszeni płaszcza innym,
jeśli wie, że nie będzie w stanie oddać tego samego.
Nie chce być powodem dziury,
której nie będzie umiało załatać.
Ciało boi się prosić o pomoc w łataniu swojego okrycia.
Boi się, że nie będzie umiało podziękować wystarczająco.
I choć niektóre podmuchy zimna osłabiają je,
oddalając wypracowane punkty systemu,
zdezorientowane - szuka w sobie niewygodnej cierpliwości.
Cierpliwości, której ma już tak bardzo dosyć.
Cierpliwości, która niesie ze sobą tak wielką siłę,
w zamian za zagubienie, samotność i ciszę.
I chce wierzyć, że przyjdzie ten czas,
kiedy pozwoli komuś połatać swój płaszcz.
Pozwoli poczuć się znów jak w domu.