jakbym chciała znaleźć jakiś znak, że jestem na dobrej drodze.
Zastygam w miejscu
patrząc w świecący ekran
ciemne niebo
białą ścianę
w przestrzeń.
Nie wiem w którą stronę ruszać
więc stoję i kręcę się w kółko.
A gdy nie patrze
każdy z kabelków w moim umyśle gdzieś ucieka
Przeplata się między innymi
zmienia kolor
aż w końcu wszystkie zlewają się w czarny kłębek
w który wpadam.
Próbując się wyrwać
wplątuje się bardziej.
Opuszczam ręce
uspokajam oddech
i patrze jak płyną
a ja razem z nimi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz